Po imprezowym weekendzie przychodzi pora na leniwą niedzielę. Niestety mimo że rok akademicki dopiero co się zaczął to poprzeczka od początku ląduje wysoko. Trzeba powoli się zabierać za naukę, bo stety-niestety w moim wypadku materiał nie opiera się tylko na pamięciówce i nie mogę sobie pozwolić na zostawianie wszystkiego na ostatnią chwilę. Zaopatrzona w cały oręż moich ulubionych przyborów zabieram się do nauki.
(Czyż te z zakreślacze z buźkami nie są urocze? :))
Takie przybory są bardzo przydatne, nawet jeżeli nie słucham na wykładzie lub nie mam siły wkuwać jak dziś, to jednak czytam to co zakreślam i coś mi w tej głowie zostaje, dla przykładu tak wygląda mój skrypt z chemii organicznej:
Jeżeli korzystam z książki wypożyczonej z biblioteki to po prostu używam znaczników, które dobrze się trzymają, ale nie niszczą papieru. Próbowałam zwykłych klejących karteczek, ale niestety u mnie się nie sprawdzają.
Trochę smutne że część wolnego trzeba spędzić wśród obowiązków, ale trzeba umieć wszystko pogodzić, bo przecież ma to zaowocować w przyszłości.
Jak wam minęł weekend?
tak - te z zakreślacze z buźkami są urocze :))
OdpowiedzUsuńpiękne notatki :p
OdpowiedzUsuńu mnie na szczęście na razie luz, ale czuję, że już niedługo :p
te zakreślacze są genialne :D
OdpowiedzUsuńteż muszę się wziąć za naukę :P
OdpowiedzUsuńJa mam właśnie pierwszy październik od wielu lat, bez studiów :) Choć ciesze się, że to już koniec to wspomnienia są super :)
OdpowiedzUsuńUroczy blog <3
OdpowiedzUsuńagrestaco6.blogspot.com
mam fioła na punkcie takich kolorowych notatek :)
OdpowiedzUsuń